Tak, udało mi się wczoraj uczestniczyć w otwarciu nowej galerii sztuki współczesnej we Wro. Fajne miejsce, mimo że wielkim koneserem sztuki nie jestem. I mimo że mam wrażenie że sztuki współczesnej raczej nie rozumiem, tak przynajmniej było po odwiedzeniu Ca' Pesaro, coś mi się jednak spodobało. Były to 3 obrazy Anny Halarewicz- w wersji mini stanowiące cykl pod nazwą fashion victim. Trochę zadumy nad modą, jak ślepo człowiek (tu kobieta i jej nierozłączny atrybut- wysokie obcasy) podąża za panującymi trendami, chce być fashion przez co rezygnuje ze swojej indywidualności. Chcąc się wyróżnić, zlewa się z tłumem. Chyba też dlatego żadna kobieta z obrazu nie miała twarzy... Jestem zachwycona artystką i jej przekazem, pomimo że sama czuję się czasem jak fashion victim ;)
2 dni temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz