wtorek, 29 czerwca 2010

niedziela, 27 czerwca 2010

słoneczniki

Emocje opadły, już po obronie! Można się więc oddać bez reszty wakacjom i resztkom błogiego lenistwa. A może zamiast tego zrobić porządki w szafie? Jedno i drugie to dobry pomysł. Dzięki takim porządkom znalazłam ostatnio zapomniany jedwabny topik w słoneczniki który kupiłam w Paryżu, parę lat temu... Tak na marginesie, uwielbiam słoneczniki! Kojarzą mi się jednoznacznie z wakacjami.
Et voila! Niedzielny look gotowy.


top Tommy Hilfiger, spodnie Solar, japonki Venezia, torba Furla, okulary cK

niedziela, 20 czerwca 2010

lato?

Niby mamy lato, to kalendarzowe, ale pogoda nas nie rozpieszcza. Zwykle pochmurno, jak zawieje wręcz zimno, z kolei w słońcu (którego akurat wczoraj po południu ze świeczką szukaj) ciepło. I bądź tu mądry i odpowiednio się ubierz! Postawiłam na odrobinę elegancji, którą połączyłam z casualowym lookiem. Elegancką torbę (od paru lat marzył mi się ten model LupoAbanico) i nowe przecenione buciki z obcasem w stylu Isabel Marant połączyłam z jeansami i dzianinowymi bluzkami w rozmiarze XL. Wygodnie, w sam raz na weekendowy spacer.



czwartek, 17 czerwca 2010

La parrilla de Hector

Niedawno udało nam się odwiedzić restaurację argentyńską. Nie żebym była wielkim fanem wołowiny... ale dałam się namówić i wogóle nie żałuję. Ba! Powtórzyłabym z miłą chęcią. Argentyna słynie z wołowiny, a Angus stał się niemal jej symbolem. To soczyste, delikatne, kruche mięso o wyjątkowym smaku upieczone na ruszcie. Marido skusił się na polędwicę (krwista, blee) a ja żeberka, jako danie główne.
Na przystawkę wzięliśmy empanadillas, coś podobnego do na kształt naszych pierogów Te pierogi były z pieca, nadziewane mięsem, waryzwami i serem. Ponadto kiebaska- chorizo criollo i ser kozi provolone na gorąco.
Deser był słodkim dopełnieniem całości- panqueques de dulce de leche- coś w rodzaju naleśnika z nadzieniem karmelowym. Pychotka! Na samą myśl cieknie mi ślinka... ale rozsądek mówi STOP! POLICZ ILE TO MA
K A L O R I I

piątek, 11 czerwca 2010

Lackberg kontratakuje

Urlop zdecydowanie sprzyja nadrabianiu lekturowych zaległości.
Polecam kolejną część przygód Patrika i Eriki i zniecierpliwiona czekam na następną, która będzie dostępna we wrześniu.
Październikowy poranek we Fjallbaka. Rybak Frans Bengtsson wypłynął łódką, aby opróżnić więcierze, które zastawił na homary. Przy ostatnim z nich coś się mocno zacina, Frans przeczuwa, że nie będzie to zwykły połów, nie myli się, w siatce więcierza tkwi ciało dziewczynki...Patrik Hedström i jego koledzy z komisariatu policji w Tanumshede mają do rozwikłania kolejną skomplikowaną zagadkę. Podczas sekcji zwłok w płucach dziecka wykryto słodką wodę i ślady mydła. Ktoś utopił małą w wannie i wrzucił zwłoki do morza. Kto i po co zamordował dziecko? Odpowiedzi należy szukać w odległej przeszłości...

Międzyczasie urozmaicam sobie wieczory powieścią Nessera. Coś czuję, że sięgnę po następne książki autora...

14-letni Eryk podkochuje się w nauczycielce, rysuje komiksy o czarnych charakterach i ostatnich sprawiedliwych, no i marzy o zaznajomieniu się ze świerszczykami ojca 6-palczastego Edmunda... Właśnie kończy się rok szkolny, nadarza się niespodziewana okazja... Eryk ma spędzić wakacje nad jeziorem Genezerat w towarzystwie Henry`ego, swojego starszego brata oraz Edmunda... Będą zajadać się parówkami, watą cukrową i goframi, nudzić, wiosłować, wyruszać na tajemnicze nocne wyprawy, wchodzić za friko na festyny, podglądać życie dorosłych oraz marzyć o pewnej nastolatce, która pracuje w sklepie i rzecz jasna o nauczycielce, która na nieszczęście okazuje się być dziewczyną reprezentacyjnego szczypiornisty, Bennego Armaty, słynącego z atomowego uderzenia...

środa, 9 czerwca 2010

Benidorm

Benidorm- misateczko położone na Costa Blanca, ok 45 km od Alicante. Trudno uwieżyć że w 1960r. była to niewielka wioska rybacka. Dziś miejscowość turystyczna, zajmująca pierwsze miejsce na świecie pod względem drapaczy chmur przypadających na jednego mieszkańca!


W mieście znajdują się 2 plaże, o długości ok 5km każda. Ulokowaliśmy się w okolicy spokojniejszej Playa de Poniente, z 1 zdjęcia. Widok z 16 piętra powodował zawroty głowy ;)

Kurort pełen był emerytów i rodzin z małymi dziećmi, z racji tego że sezon turystyczny jeszcze się na dobre nie rozpoczął. Wieczorami dancingi i inne "atrakcje" na które się jednak nie skuśiliśmy...no może poza lodami...


W centrum, które rozdziela obie plaże, znajduje się malutki kościółek, a stamtąd niesamowity widok na panoramę miasta, który skutecznie zasłoniłam ;)


Wszystko co dobre szybko się kończy, wakacje też. Pozostaje za to opalenizna, trochę zdjęć i wspomnienia!